piątek, 19 sierpnia 2011

Dieta Cordaina, a dieta naszych przodków

  Publikacja książki "Dieta paleo" autorstwa Lorena Cordaina spowodowało prawdziwe zamieszanie w świecie dietetyki. Pojawiły się blogi, strony internetowe i artykułu w prasie poświęcone temu nietypowemu - jak na współczesne standardy - sposobowi odżywiania. Wśród powszechnej euforii wychwalano dietę naszych przodków mająca dawać im długie i zdrowie życia. Mało kto zastanawiał się na ile dieta lansowana przez Cordaina przypomina sposób odżywiania naszych przodków. Wprawdzie w internecie pojawiały pojedyncze głosy krytyki były szybko zagłuszane. Przede wszystkim nikt do tej pory nie dokonał wyczerpującego omawiania diety Cordaina obejmującego jej konfrontację z dowodami paleontologicznymi. W tym poście spróbuję poruszyć to zagadnienie opierając się wyłącznie na faktach.



Przede wszystkim nie wiadomo jak długo faktycznie żyli praludzie.  Analiza ich szczątków jest metodą zawodną, opiera się bowiem na zmianach histologicznych, które z wiekiem zachodzą u ludzi współczesnych.  U naszych przodków mogły przebiegać one inaczej. 
W każdym razie na pewno nie dożywali oni sędziwej starości, biorąc pod uwagę warunki ich życia. Nie znali przecież medycyny, więc jeśli jakiś praczłowiek zachorował miał marne szanse na przeżycie. Ginęli od kataklizmów takich jak susze czy powodzenie, padali ofiarami drapieżników. Wątpliwe jest więc by nawet na najlepszej diecie przekraczali 50-60 lat. Żyjący w Afryce przedstawiciele Homo musieli uważać na drapieżne koty jak Dinofelis.  Jego skamieliny odnaleziono obok kości australopiteka - prawdopodobnie bezpośredniego przodka rodzaju ludzkiego - co dowodzi, że był on jednym z elementów diety "strasznego kota". Skoro więc Dinofelis gustował w australopiteku, zapewne nie pogardziłby też jego potomkami, zwłaszcza tymi, którzy nierozważnie oddali się od reszty grupy.

Dieta praczłowieka czyli kogo ?

Cordain pisze o diecie "naszych przodków".  Niestety nie podaje jakich. Nie ma podstaw by sądzić, że wszyscy wcześni przedstawiciele rodzaju ludzkiego odżywiali się tak samo. Z pewnością co innego jadł żyjący wśród śniegów i mrozów neandertalczyk, a co innego zamieszkujący sawanny Homo erectus.
Współczesne prymitywne kultury odżywiają się w bardzo różnorodny sposób i to wszystkie żyją w świetnym zdrowiu.  Masajowie, Eskimosi czy Samburu odżywiają się bardzo tłusto, a Hunzowie niskotłuszczowo i wysokowęglowodanowo.  Być może jedna populacja praludzi preferowała jaja i orzechy, a inna mięso i tłuszcz ? Mamy naturalne upodobanie do pokarmów tłustych, słodkich i słonych. Może to oznaczać, że praludzie jedli zarówno rzeczy tłuste (np. szpik kostny) jak i słodkie (owoce, miód). Jednak jak napisałem będę trzymał się faktów, a nie spekulacji przedstawię więc dowody w kwestii diety praludzi.

Łój i miód

Bezpośrednim przodkiem człowieka był australopitek (Australophitecus) , nie ma jednak pewności który gatunek. Stanowił on swoistą kombinację cech ludzkich i małpich. Nie wiemy jak było z jego inteligencja, wszakże jego mózg był podobnej wielkości co szympansi. Należy przy tym pamiętać, że wielkość mózgu nie jest dobrym wyznacznikiem zdolności intelektualnych. Wieloryb ma o wiele większy mózg niż człowiek, a inteligentniejszy raczej nie jest. Tak więc jeśli ogólna masa mózgu nic nie mówi o inteligencji, to może jego stosunek do masy ciała (EQ) będzie lepszym markerem ? Niestety nie. Mrówka i mruk Petersa (na zdjęciu) mają wyższe EQ niż człowiek, a jednak ich nazwy nie są synonimami intelektualisty.

Wróćmy jednak do diety australopiteka. Jego zęby zdradzają wprawdzie przystosowania do roślinożerności i rozgryzania twardych pokarmów, co sugerowałoby roślinożerność, jednak mamy dowód na spożycie przezeń produktów pochodzenia zwierzęcego. W 1992 wykazano, że stosunek wapnia do strontu w zębach "południowej małpy" świadczy o mięsożerności. Podobne rezultaty odniesiono także w badaniach z 1994.
Przy szczątkach A. garhi znaleziono kości zwierząt z śladami nacięć oraz prymitywne narzędzia. Dowodzi to, że australopiteki kroiły odnalezioną padlinę na części. Współczesne duże naczelne np. szympansy, orangutany czy goryle regularnie spożywają mięso, choć w niewielkich ilościach.  Craig B. Stanford w swojej książce The Hunting Apes: Meat Eating and the Origin of Human Behavior zauważył, że mięso w diecie szympansów stanowi ok. 15% pożywienia. Goryle "łowią" termity przy użyciu patyków. Co jakiś czas polują i zabijają w celach konsumpcyjnych mniejsze naczelne.

Tak więc współczesne duże małpy nie jedzą zbyt wiele mięsa, należy jednak pamiętać, że to nasi odlegli krewni.  Najbliższego nam szympansa dzieli od nas ok. 6-7 milionów lat osobnej ewolucji, a w tym czasie mogło dojść do dużych zmian w sposobie odżywiania. Być może szympans został szympansem właśnie ze względu na niskie spożycie pokarmów pochodzenia zwierzęcego ? Pierwsze naczelne prawdopodobnie były owadożerne.

Powstanie pierwszych form prawdziwie ludzkich zbiegło się w czasie z zmianami klimatycznymi w Afryce. Pociągnęły one za sobą wymieranie lasów i zajmowanie ich miejsca przez sawanny. Na sawannie trudno zdobyć większe ilości pokarmów roślinnych. Przecież nasz przewód pokarmowy nie jest przystosowany do trawienia trawy! Trzeba było więc jeść więcej produktów odzwierzęcych.

Od tej pory przy szczątkach ludzkich bardzo często odkrywane kości zwierząt i narzędzia przystosowane do krojenia mięsa. Nie mamy podstaw sądzić, że najstarsze gatunki ludzkie np. Homo habillis aktywnie polowały na duże zwierzęta. Mogli oni zabijać mniejsze zwierzęta np. jaszczurki, owady czy niewielkie ssaki i jeść padlinę, od której mogły odpędzać drapieżników np. rzucając w nich kamieniami. Brakuje dowodów kopalnych na udział produktów roślinnych w diecie człowieka pierwotnego, co wskazuje, że było ich bardzo mało. Na kościach długich i czaszkach wielu zwierząt znaleziono ślady cięcia i łamania. Dowodzi to, że nasi przodkowie wydobywali z nich szpik kostny i mózg. Nie wiem jakie wartości odżywcze ma mózg antylopy czy zebra, publikuję jednak jako punkt wyjścia poniżej B/T/W mózgów kilku zwierząt hodowlanych:

wieprzowy 10/10/0
wołowy 11/10/0
jagnięcy 10/9/0
cielęcy 10/8/0

Szpik w 100 g ma 89 g tłuszczu (głównie nasyconego i jednonienasycone) oraz 3,2 g białka.
Warto przy tym zwrócić uwagę, że drapieżnicy prawdopodobnie wyjadali zaraz po upolowaniu najlepsze - w ich mniemaniu - części zwierzyny np. mięśnie. Przybyłym więc wygłodniałym ludziom pozostawały więc tylko "odpady" np. kości z szpikiem, niektóre podroby, łój itp. Nie mogli rezygnować z ich zjedzenia, gdyż byłaby to największa głupota, zważając, że nie wiadomo kiedy przytrafi się kolejna okazja zjedzenia czegokolwiek. Trzeba więc było nie być wybrednym i jeść to się znalazło, bez względu czy to szpik, owoc czy łój.

W każdym razie w którymś momencie ewolucji człowiek przestał być padlinożercą i zaczął aktywnie polować na duże zwierzęta. Prawdopodobnie robił to już Homo erectus. Dzięki umiejętności rozpalenia ognia, planowania działań oraz wykonywania broni praludzie zajęli pozycje czołowych drapieżników, detronizując panujące do tej pory na sawannach Afryki kotowate. 



W epoce lodowcowej w Europie bardzo trudno było zdobyć większe ilości węglowodanów. W wątrobie ilość cukrowców nie przekracza 5%. Mięśnie szkieletowe są jeszcze gorsze - z jednego kilograma można uzyskać maks. 10 g węglowodanów. Tak więc w trwającej większość cześć roku zimie neandertalczykom i innym jaskiniowcom pozostała dieta praktycznie bezwęglowodanowa. By nie zjadać monstrualnych ilości białka musieli jeść otaczający mięso tłuszcz oraz szpik. Współczesne żyjące w zimnym klimacie zwierzęta mają grubą warstwę tkanki tłuszczowej, chroniącą przed wyziębieniem organizmu. Nie ma podstaw twierdzić, że w epoce lodowcowej było inaczej. W lecie można było zjeść trochę owoców, więc dieta zawierała więcej węglowodanów, jednak na pewno nie takie ilości jakie zalecają nam dietetycy. Niektórzy twierdzą, że jaskiniowcy gromadzili zapasy na zimę, jednak zgodnie z zasadą brzytwy Ockhama, mającej fundamentalne znaczenia w nauce i mówiącej, że należy trzymać się najprostszych rozwiązań i nie mnożyć bytów ponad potrzebę należy te twierdzenie odrzucić, nie ma bowiem na to dowodów.

Ok. 10-15 tysięcy lat temu zaczęto uprawiać ziemię i jeść dużo węglowodanów w postaci zboża. Wtedy na kościach ludzkich pojawiają się ślady degeneracji: spada średnia wzrostu, pojawia się próchnica i osteoporoza. Nie można tego tłumaczyć skażeniem środowiska ani brakiem białka, są bowiem dowody, że w neolicie ludzie dalej jedli mięso.

Tłusto czy chudo ?

Cordain początkowo zalecał spożywanie chudego mięsa i olei roślinnych o wysokiej zawartości kwasów tłuszczowych jednonienasyconych (MUFA).  Jak już napisałem w poprzednim akapicie są mocne dowody, że praludzie jedli dużo tłuszczy zwierzęcych np. w postaci szpiku. Współczesne prymitywne plemiona myśliwskie nie chcą jeść chudego mięsa, wyrzucają je lub oddają psom. Vilhjalmur Stefansson wiele lat spędził badając dietę ludów pierwotnych np. Eskimosów i Indian. Zauważył, że martwili się oni, gdy upolowane zwierzę było zbyt chude. Wiedzieli, że jeśli nie zjedzą wystarczająco dużo tłuszczu będą chorować. Kanadyjscy Indianie polecają polować na stare karibu i jelenie, ze względu na dziesięciokilogramowy płat tłuszczu w okolicach ich udźca, który zjadają z apetytem. Zresztą czy rozsądnie jest marnować tak cenne źródło energii i składników odżywczych jak szpik czy łój, skoro nie wiadomo czy  nie przyjdzie dłużej głodować ? Cordain rekomendował oliwę z oliwek i olej z awokado. Tylko, że awokado rosną w Ameryce Południowej (człowiek ewoluował w Afryce), a drzewa oliwne bardziej na północ Afryki w rejonach Morza Śródziemnego. Wprawdzie niektóre populacje ludzkie mogły żyć tam jeść i oliwki, nie mamy jednak na to dowodów. Najprościej więc uznać, że ludzie pierwotni jedli dużo tłuszczy zwierzęcych.

Być może nakaz spożywania chudego mięsa wynika z błędnego mniemania, że zwierzęta hodowlane mają więcej tłuszczowych nasyconych niż dziko żyjące ? To bzdura. Poniżej zamieszczam informacje o ilości NNKT u zwierząt hodowanych w "nowoczesny sposób" (w tłoku, karmionych antybiotykami i hormonami itp.) np. kurczaków, które kupujemy w mięsnym. Podaję tu wartości średnie, bo w zależności od części zwierzęcia mogą się różnic, są to jednak różnice minimalne.

kurczak - 72% nienasyconych
indyk - 67% nienasyconych
świnia - 60% nienasyconych
gęś - 76% nienasyconych
kaczka - 67% nienasyconych
krowa - 45% nienasyconych

A teraz dla porównania dziczyzna i zwierzęta hodowane ekologicznie

baran - 43% nienasyconych
jagnięcina - 68% nienasyconych
jeleń - 50% nienasyconych
koza - 70% nienasyconych
dzik - 70% nienasyconych
bażant - 60% nienasyconych
niedźwiedź polarny - 80% nienasyconych

Jak widać nie ma żadnej reguły. Przeciętny hodowlany kurczak ze sklepu ma mniej nasycony tłuszcz niż żyjący na wolności jeleń.


Ostatnio Cordain zmienił poglądy i poleca olej kokosowy (najbardziej nasycony tłuszcz na ziemi, ok. 92% NKT). Twierdzi też, że tłuste mięso nie stanowi problemu w jego diecie. Tymczasem powinien raczej mówić, że jest ono ważnym elementem diety, a nie po prostu można je spożywać. To krok do przodu, jednak czy oby nie za późny ?

Rzecz o węglowodanach

Ile węglowodanów jadł człowiek pierwotny ? Ogólnie współczesne prymitywne plemiona myśliwych-zbieraczy pobierają średnio 27% energii z białek, tłuszczu 29%, a węglowodanów 31%, co daje proporcje BTW 1:0,5:1,1. Wynika z niej, że spożywający 2000 kcal myśliwy-zbieracz zjada ok. 135 g protein. 64 g tłuszczu oraz 155 g węglowodanów. Nie jest to więc dieta niskowęglowodanowa ani wysokowęglowodanowa, lecz raczej średniowęglowodanowa. Należy rozważyć jednak to, że spory ich odsetek żyje w buszu, gdzie łatwiej o zdobycie cukrowców niż na sawannie, gdzie ewoluowali praludzie.    Na współczesnych sawannach dominują rośliny trawiaste. Nawet jeśli pojawiają się jakieś krzewy typowi roślinożercy np. kopytne wyczerpują ich zasoby zanim pojawiają się ludzie. Wg Cordaina należy pobierać 40% kalorii z węglowodanów. Policzmy ile wynosi to w przeliczeniu na jagody (10 g węglowodanów przyswajalnych w 100 g). Jeśli praczłowiek zjadał np. 2500 kcal na dobę wg teorii Cordaina powinien jeść 250 g węglowodanów na dobę czyli prawie 3 kg jagód. A to przecież same cukry! Gdzie białko, gdzie tłuszcz ? Gdybyśmy faktycznie tyle jedli natura obdarzyła by nas dłuższymi jelitami. Gdybyśmy w ramach dziennego spożycia węglowodanów spożywali miód wystarczyło by nam jego 300 g, jednak naiwnie jest twierdzić, że miód był "chlebem powszednim" Homo habillis czy Homo erectus.
Cordain nie wyjaśnia skąd tyle węglowodanów mieli pobierać typowi jaskiniowcy czyli np. neandertalczycy. Wygrzebali trawę spod śniegu i jedli razem z mamutami ?

Owoce, ale nie morza

Większość jadłospisów stworzonych przez Cordaina opiera się na owocach morza i rybach. Pytanie jednak skąd praludzie je brali ? Bardzo prawdopodobne, że jakieś populacje praludzkie mieszkały na brzegach morza, jednak większość ich szczątków odkryto w głębi kontynentu, gdzie dostęp do takich delikatesów był utrudniony. Pływając w jeziorach Afryki w poszukiwaniu ryb nasz przodek mógł sam stać się obiadem jakiegoś głodnego krokodyla.  Tymczasem pływanie w zimnym klimacie Europy z epoki wielkich zlodowaceń skończyłoby się fatalnie dla neandertalczyka.  Nie bez znaczenia jest też aspekt ekonomiczny. Mało kogo stać na codzienne jedzenie w dużych ilościach ryb i owoców morza, które są przecież bardzo drogie.
Może Cordain dzięki sprzedaży swoich książek ma wystarczające fundusze by codziennie jeść kawior oraz krewetki, jednak przeciętny Polak już nie.

Ślepa uliczka ?

Trudno ustalić czy dieta Cordaina zasługuje na miano ślepej uliczki. Na pewno by zasłużyć na tytuł "diety paleo" musi przejść jeszcze wiele zmian. Jest jednak o wiele zdrowsza niż "korytko" czyli sposób odżywiania się przeciętnego człowieka. Wyeliminowanie ziaren, cukrów i rafinowanych olejów roślinnych faktycznie służy zdrowiu. Jednak czy wystarczy ?  Wielki sukces publikacji Cordaina dowodzi, że nie trzeba podawać mocnych argumentów by osiągnąć sukces medialny. Wystarczy jedynie wymyślić chwytliwą nazwę dla diety. Tłumaczy to czemu o diecie dr Lutza powołującego się ciągle na badania naukowe i sypiącego z rękawa racjonalnymi argumentami mało kto wie, a o pomysłach Cordaina słyszał prawie każdy.  Jak zwykle okazało się, że ludzie łapią się na sensację. Być może Lutz gdyby nazwał swoje zalecenie żywieniowe "dietą paleo" odniósłby większy sukces.  Nie należy też pomijać, że o ile ten erudyta otwarcie łamie obowiązujące paradygmaty dotyczące np. szkodliwości tłuszczy zwierzęcych to Cordain jest w tym kwestiach bardzo ostrożny i nawiązuje do nich jedynie luźnymi, niezobowiązującymi aluzjami. Lutz nie bał się krytyki społeczeństwa. Jego model odżywiania się nie przyjął, gdyż oznaczało by to straty finansowe dla przemysłu margaryno-olejowego oraz farmaceutycznego. Tymczasem dieta Cordaina polecającego tłuszcze roślinne robi furorę, ponieważ nie burzy dotychczasowego porządku finansowego świata. Po raz kolejny okazało się, że światem rządzi nie prawda, lecz pieniądz.

Własne sugestie


Podsumowując artykuł stwierdzam, że jednolita dieta paleo nie istniała. Różniła się ona w zależności od pory roku, czynników geograficznych, dostępności pokarmów itp.  Jedno z plemion afrykańskich przez kilka miesięcy w roku z powodu braku innych pokarmów 80% kcal pobiera w miodzie. Być może praludzie też przez większą część roku żywili się mięsem i tłuszczem, a kiedy go brakowało jedli owoce, orzechy i miód. W oparciu o dowody paleontologiczne proponuję dietę niskowęglowodanową, wysokotłuszczową i wysokobiałkową. Nie należy się trzymać żadnych sztywnych proporcji z przyczyn wyżej wymienionych, lecz słuchać swojego organizmu i jeść to nam co ma się ochotę. Wzorem Ponomarenki proponuję oprzeć dietę na "całościach żywieniowych" czyli np. całym kokosie, a nie oleju kokosowym itp. Myślę, że najlepiej byłoby ograniczyć tłuszcze roślinne (z wyjątkiem kokosowych godnych polecenia ze względu na dużą ilość NKT i brak skażeń) i jeść głównie tłuszcze zwierzęce. Ważne jest odpowiednie spożycie podrobów, gdyż zawierają dużo witamin i składników mineralnych. Ich wartość odżywcza jest większa niż mięsa. Dobrze by było raz w tygodniu przeprowadzać głodówki, wzorem często głodujących ludzi pierwotnych. I przede wszystkim: wyeliminować produkty zbożowe, rośliny strączkowe, przetworzone oleje roślinne oraz cukier.

Bibliografia
Włodzimierz Ponomarenko "Dieta niskowęglowodanowa. Lutz, Atkins, Kwaśniewski. Fakty i mity"
Christian B. Allan, Wolfang Lutz "Życie bez pieczywa"
Nowa Debata "Ile paleo w paleo?"




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz